piątek, 27 maja 2011

Aloha !

Całe życie na ostatnią chwilę.
Dzięki tej przypadłości dzieje się jak się dzieje, a przy okazji nie odczuwam nawet zbytniego stresu przed odlotem, bo wykorzystałem już go przy sukcesywnym ogarnianiu przedodlotowym. Udało się !
Ostatni rok studiów to też ostatnia okazja żeby w ramach popularnego work&travel podjąć legalnie pracę w ju es eju i przeżyć jakiś adwenczer of kors ;)
Z planami mam tak, że jak już wpadną do głowy i znajdą swoje miejsce wśród tego całego bałaganu to ciężko (jak dotychczas niemożliwie) jest się ich pozbyć. Hawaje zakorzeniły się wystarczająco mocno żebym przez 2 lata nie przestał dążyć do realizacji celu. Pojawia się też wyzwanie znalezienia sobie tam pracy co ostatecznie daje 2 opcje na długość pobytu - 1 lub 4,5 miesiąca. Wolę tą drugą. Tak czy inaczej odwrotu już nie ma, a jak się stanie tak będzie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz